Można powiedzieć, że jestem jednym i drugim. A może byłam podróżnikiem, a teraz jestem ekspatem? A może chciałam być ekspatem, stałam się podróżnikiem, a później ekspatem.
Znam sporo podróżników i są to osoby, dla których kraj pochodzenia wciąż jest ich domem. Mają tam swoje życie, często pracę, mieszkanie, samochód. Prawdopodobnie nie znaleźli innego miejsca, w którym mogliby zamieszkać lub jakaś więź z ojczyzną nie pozwala im podjąć takich kroków. W przypadku ekspatów taki kontakt całkowicie się rozluźnia lub zupełnie zatraca. Prawdopodobnie większość nie chce w ogóle wrócić. Kraj pochodzenia przestaje być domem. Sam powrót na wakacje wydaje się czymś przerażającym. Nie dzieje się to od razu. To raczej proces. Zmiany dostrzegasz w zderzeniach ze starą rzeczywistością. Życie podróżnika jest trudniejsze pod względem samej organizacji. Pieniędzy, planu podróży, energii (ciągle w drodze, nieustannie zmieniasz miejsca), podjęcia na nowo pracy po powrocie (jeśli podróżowanie nie jest źródłem utrzymania lub nie pracujesz zdalnie). Zwykle prowadzi to do chwilowej depresji. Takie życie jest niezwykle intensywne, często wręcz ekstremalne. Rutyna staje się jeszcze bardziej przytłaczająca.
Ekspata wie, że buduje swoje życie gdzieś indziej. Poznaje ludzi, obyczaje, kulturę. Odkrywa życie w danym miejscu lub miejscach. Zna ciemne strony, nie tylko te widoczne okiem turystów. Zaczyna dostosowywać swoją mentalność. Nie jest obserwatorem. Całkowicie w tym uczestniczy. Na nowo przechodzi proces socjalizacji.Na przykładzie Bali mogę śmiało powiedzieć, że na świecie są kraje, w których możesz mieszkać latami, a i tak nie przestaną Cię zaskakiwać. Mnie samej podróżowanie już tak nie cieszy. Czuję się tak, jakbym była zdolna do pełni szczęścia tylko w jednym miejscu. Możliwe, że zmienię zdanie po wyprawie do Ameryki Południowej, którą zostawiam w planach na kiedyś.
0 Comments