Patrzę w rozgwieżdżone niebo i wiem, że urodziłam się po to, aby przeżyć taki moment. To chwila, w której czujesz ogromne spełnienie. Czy ważne są te wszystkie problemy, którymi zadręczasz się na co dzień? O czym myślisz, kiedy patrzysz w gwiazdy? Co czujesz, kiedy budzisz się rano? Czy żyjesz po to, aby codziennie przeżywać ten sam moment?
Kiedy zobaczyłam spadającą gwiazdę łzy napłynęły mi do oczu. Podjęłam właściwą decyzję. Wybrałam idealne miejsce, aby w odpowiedniej atmosferze przeżyć Dzień Ciszy. Para z Rosji, surfer z Anglii wychowany w Republice Południowej Afryki, osiemnastoletni chłopak z Californii i rodowici Balijczycy. Wayan długo opowiadał o tutejszych tradycjach, a my słuchaliśmy w ciemności i skupieniu. Kremacje, ofiary, bogowie, świątynie, ceremonie, noc i dzień, dusza, która jest połączona z ciałem.
Żyję w miejscu, w którym rozmowa o duchach, demonach, rytuałach i Bogach nie jest niczym dziwnym. W moim kraju Bogiem już dawno stał się pieniądz, a demonem stres i obowiązki.
– Proszę zrób mi zdjęcie nieba.
– Nie mogę, boję się wyjść na zewnątrz.
– No wiem, przed chwilą musiałam asekurować młodego Wayana, bo bał się iść po ręcznik. Jest w porządku. To jest piękne.
– To jest piękne. – Mój przyjaciel wysłał wiadomość i na ekranie mojego telefonu pojawiło się zdjęcie.
Tym, co sprawia, że na Bali czuję się tak dobrze, jest fakt, że ludzie wierzą. W Polsce często nie wypada o tym mówić. Podobnie jak o marzeniach, niestandardowych pomysłach, życiu na ziemi i tym, co nas czeka po nim.
Patrzę w gwiazdy w totalnej ciemności. Jestem na wyspie oddalonej od mojego miejsca urodzenia o 11 tys. kilometrów i czuję, że przeżyłam niepowtarzalny moment, którego nie jest w stanie zastąpić żadna rzecz materialna. Można żyć w „znanym” i nawet to lubić, ale to, co jest nam obce, jest znacznie bardziej fascynujące.
Życzę Wam podobnych duchowych uniesień.
Witam w 1943 roku. Według tutejszego kalendarza.
0 Comments